Archiwum listopad 2003


lis 27 2003 Beznadzieja, totalna beznadzieja...
Komentarze: 0

Im dużej się nad tym zastanawiam, tym bardziej widzę beznadziejność swojego polożenia... I tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że nie powinnam się z nim w ogóle kontaktować. Co z tego, kiedy nie potrafię zerwać z nim kontaktu?... Pozostaje mi chyba tylko liczyć na to, że wyjdzie to z jego inicjatywy... Już wolalam ostatnią akcję z tym pseudo-gejem. Strasznie mi się podobal (ja mu z resztą też), pociągal mnie jak cholera, do tego stopnia, że balam się, że zdradzę mojego faceta. To bylo groźne, ale tylko na krótką metę. ON jest groźniejszy o wiele bardziej, bo bierze mnie od środka, za serducho.  Ja już teraz wciąż o nim myślę, czekam na telefon od niego... To jest chore! I nie dość, że może to popsuć mój związek, to do niczego dobrego nie prowadzi. Przecież on ma żonę! Może mnie tylko poranić!... :(. Wiem, zdaję sobie z tego sprawę, ale... chyba jestem masochistką :(

addie : :
lis 25 2003 Zaczaruj mnie
Komentarze: 0

Zaczaruj moje oczy - niech widzą tylko Ciebie.

Zaczaruj moje usta - niech toną w cudnym śpiewie.

Zaczaruj moje serce - by tylko Tobie bilo.

Zaczaruj to uczucie - które się zrodzilo...

 

Zaczaruj moje piersi - proszące o pieszczotę,

Zaczaruj moje uda i moją bylą cnotę.

Zaczaruj, co pomiędzy... pragnące Cię szalenie.

Nie krępuj się, wejdź proszę i przyjmij zaproszenie...

 

Zaczaruj moje cialo - tak mocno rozpalone...

I spraw by Twoje z moim zostalo zespolone.

Zaczaruj moje krzyki, zaczaruj me westchnienia,

zaczaruj moje jęki - ekstazy i spelnienia.

addie : :
lis 25 2003 Mądry Polak...przed wszystkim
Komentarze: 0

Powoli zaczynam bać się cokolwiek mówić. Nie chcialabym wyjść na obludną lub zaklamaną. Bo klamstwa nie znoszę. Ale bywa tak, że myślimy o czymś inaczej, gdy obserwujemy to z boku, a inaczej, gdy spotyka nas to osobiście. Z resztą zaczynam chyba wierzyć, że nie ma identycznych sytuacji. Każda sytuacja jest inna, bo każdy czlowiek jest inny, każda relacja miedzyludzka jest inna... Więc nic nie może być takie samo.

Jeszcze niedawno wypowiadaam się na temat niewierności. Oczywiście negatywnie. Sądzilam, że jeśli się kogoś kocha, to mimo pokus, nietrudno jest wytrwać w wierności. Wkrótce po tym przeżylam coś, co pokazalo mi, że wcale tak nie jest (chociaż wytrwalam w wierności). Wszystko skończylo się depresją i przekonaniem, że nie kocham swojego faceta. Teraz wiem, że wtedy się mylilam, ale co się naplakalam to moje.

Do tej pory wypowiadalam się też przeciwko kochankom, uwodzeniu cudzych mężów, wpieprzania się do cudzych związków. Ale teraz... Teraz widzę to inaczej. Nie, nie zmienilam tak do końca zdania. Nadal uważam, że tak być nie powinno, że to nie fair, ale... dostrzegam też wlasne uczucia, jego uczucia (nie koniecznie do mnie - tak ogólnie) i fakt, że jeśli nie ja to inna...

Nie, nie chcę zdradzić mojego faceta, nie chcę, żeby on zdradzil swoją żonę... Nie zmienia to jednak faktu, że wszystko jest inaczej, gdy patrzymy na to wlasnymi oczami...

I w co tu wierzyć?...

addie : :
lis 25 2003 Robi się poważnie?...
Komentarze: 0

Wczoraj dowiedzialam się, że owszem, powiedzial żonie, że nie jeździ sam. Z tym, że tym razem nie tylko "wpisal" mnie do swojej firmy, ale i zmienil mi pleć!!! Śmialam się z niego, że tak strasznie boi się żony. Tym bardziej, że gdy postanowiliśmy pójść gdzieś na obiad, stanowczo odmówil jedenia w Centrum, bo jego żona bya tam gdzieś na zakupach (ubaw mialam nieziemski!). Skutkiem czego zjedliśmy obiad w malej knajpce gdzieś na zadupiu (śmial się, że tutaj wszyscy kolesie przychodzą z kochankami, więc nie muszę się czuć nieswojo).

I ciągle męczy mnie ta propozycja...

Dziś nie możemy się spotkać :(. Smutno mi bardzo... Jutro też odpada i po jutrze (mój facet ma wolne)... Prawdopodobnie dopiero w piątek uda nam się zobaczyć. Chyba nie dotrwam. Choć obiecal, że będzie dzwonil... Przyzwyczailam się do jego obecności.

addie : :
lis 24 2003 Zostać kochanką?...
Komentarze: 1

Znów się z nim widzialam... I pewnie jutro też się zobaczymy. Jest calkiem ciekawie i platonicznie :). Tyle, że dostalam propozycję wyjazdu na weekend z miasta. Z nim, jego żonatym kolegą i kolegi "koleżanką" (żonie zamierza wytlumaczyć się szkoleniem).

I mam dylemat - podejrzewam, że taki wyjazd mialby być końcem PLATONICZNEJ znajomości. A ja tego nie chcę. Z drugiej strony fajnie byloby wyrwać się stąd na chwilę,  zrobić coś szalonego.

Ale koszty zbyt wielkie... :(

addie : :