Chyba się zakochałam...
Komentarze: 0
Chyba się jednak zakochalam... Śnil mi się dzisiaj...(on się z tego cieszy, ja nie bardzo).Myślę wciąż o nim... Kiedy go dlugo nie widzę wpadam w nastrój przygnębienia...
Rany, co ja teraz zrobię??? Tego się najbardziej obawialam.
Jak na zlość w moim związku coraz gorzej. To pewnie przeze mnie, choć z pewnością jedyną winną nie jestem. Ciągle się klócimy. Myślę, że mój facet wyczuwa, że coś jest nie tak (w końcu glupi nie jest!).
Widzialam się z nim dzisiaj. Tylko przez chwilę, ale dalo mi to tyle szczęścia!... Wiem, że w ciągu najbliższych kilku dni nie będziemy mogli się spotkać. Smutno...
Fajne jest to, że on się o mnie martwi. Gdy uslyszal, że sama chodzę na imprezy do klubów byl mocno wzburzony (szczególnie, że ostatnio mialam pewną nieprzyjemną sytuację z dwoma gościami). Wiem jednak, że nie mogę sobie robić nadziei. On ma żonę (w prawdzie jej nie kocha, ale ją ma). I tylko bawi się mną. Wkrótce to wszystko się skończy.
Choć, w sumie, nie chcialabym robić sobie z nim planów na przyszlość. Nie dlatego, że nie jest fajny. Po prostu jakoś sobie tego nie wyobrażam. Z resztą i tak już "po ptakach".
Dodaj komentarz