Komentarze: 1
może najwyższy czas przedstawić się, coby ludzie wiedzieli o kim tu czytają. specjalnie uzewnętrzniać się nie będę (mówilam już coś o szpiegach...), ale cokolwiek mogę napisać
-----------------------W I Z Y T Ó W K A---------------------
Imię: nieznane
Nazwisko: malo oryginalne
Nick: Addie
Wiek: eeee... zmienia się co roku. To może inaczej...
Rok urodzenia: 1983.
Miejscowość zamieszkania: stolica Polski
stanowisko: studentka + dodatkowe prace
stan cywilny: panna (w związku od ponad dwóch lat)
kolor wosów: blond
kolor oczu: niebieski
wzrost: wystarczający (do pracy modelki)
Jeśli kogoś interesuje coś jeszcze, proszę o wpisy do księgi, bądź komentarze. W miarę możliwości przedstawię się bardziej :)
Kolejna przerwa i kolejna notka. Będę się produkować w szkole, bo w domu chyba zrezygnuję. Kiedy ma się w rodzinie szpiegów, lepiej uważać, co się pisze.
Martwię się. Może to niedorzeczne, ale mam wreżenie, że mojemu facetowi (nazwijmy go Mariusz) już na mnie nie zależy. Że już mnie nie kocha. I że wkrótce zaproponuje rozstanie. Może ma inną. Może po prostu mu się znudziam. A może mam schizy. W każdym razie bardzo mnie to przeraża. I bardzo boli. Skąd to przypuszczenie? Ostatnio strasznie mnie olewa. Nie zależy mu, by widzieć się ze mna jak najdużej. Nie martwią go duższe rozstania. Nie spieszy się, by się ze mną spotkać. A jak już się spotkamy, to albo spieszy się do pracy/szkoly/rodziny (niepotrzebne skreślić), albo się do mnie dobiera, albo siedzi w internecie (jak jest u mnie), albo czyta książkę. Praktycznie nie ma mowy o normalnej rozmowie (jedynie na co go stać to gadka o jego pracy). Chyba nic dziwnego, że spotykam się z innym. Z tamtym (nazwijmy go Karol) przynajmniej mogę pogadać. Tamten interesuje się mną. I tamtemu zależy, by się ze mną spotykać. Próbuję Mariuszowi pokazywać ten problem, ale on go nie widzi (albo udaje). Mówi że wszystko jest OK i... nic się nie zmienia. Myślę, że wkrótce przyzna się, że już mu nie zależy i zaproponuje rozstanie. Moje przeczucie jest coraz silniejsze. Z reguy nie ufam przeczuciom, ale to zawsze się sprawdza. Z innymi facetami też tak mialam. Już na dlugo przed rozstaniem przeczuwalam, że do tego dojdzie. Ja bardzo odczuwam emocje innych. szczególnie te negatywne. Więc jeśli coś jest nie tak, natychmiast to do mnie dociera. Boję się, że go stracę. Boję się, że już go straciam...:(
Wbrew pozorom zależy mi na nim... bardzo. Ale czasami nie mam już sily. Slaba ze mnie kobita :(.
Ech... Siedzę na uczelni. Niedziela, a ja się tak męczę. I to do wieczora :(. Chyba jestem masochistką.
Do tego najprawdopodobniej jutro od rana do wieczora będę musiaa siedzieć w pracy. I we wtorek... Mam nadzieję, że w środę mnie ominie. Bo jeśli nie, kiedy się z NIM spotkam??? Nie widzieliśmy się od prawie tygodnia! Ja nie wytrzymam dużej! Jak nie spotkamy się w środę to ostatnim terminem będzie piątek. A jeśli on nie będzie mógl w piątek to... Przecież nie będę czekać do przyszlego tygonia!!! Jak nie będę pracować w środę ściemnię swojemu facetowi, że pracuję. Byleby się tylko z nim spotkać. Tak to jest - zośliwość rzeczy martwych. Nawet na randkę spokojnie umówić się nie można...
Chyba się jednak zakochalam... Śnil mi się dzisiaj...(on się z tego cieszy, ja nie bardzo).Myślę wciąż o nim... Kiedy go dlugo nie widzę wpadam w nastrój przygnębienia...
Rany, co ja teraz zrobię??? Tego się najbardziej obawialam.
Jak na zlość w moim związku coraz gorzej. To pewnie przeze mnie, choć z pewnością jedyną winną nie jestem. Ciągle się klócimy. Myślę, że mój facet wyczuwa, że coś jest nie tak (w końcu glupi nie jest!).
Widzialam się z nim dzisiaj. Tylko przez chwilę, ale dalo mi to tyle szczęścia!... Wiem, że w ciągu najbliższych kilku dni nie będziemy mogli się spotkać. Smutno...
Fajne jest to, że on się o mnie martwi. Gdy uslyszal, że sama chodzę na imprezy do klubów byl mocno wzburzony (szczególnie, że ostatnio mialam pewną nieprzyjemną sytuację z dwoma gościami). Wiem jednak, że nie mogę sobie robić nadziei. On ma żonę (w prawdzie jej nie kocha, ale ją ma). I tylko bawi się mną. Wkrótce to wszystko się skończy.
Choć, w sumie, nie chcialabym robić sobie z nim planów na przyszlość. Nie dlatego, że nie jest fajny. Po prostu jakoś sobie tego nie wyobrażam. Z resztą i tak już "po ptakach".